wtorek, 4 marca 2014

Beksa


"Nie rozmawiam z nikim, z nikim sie nie dzielę"
 Nowa piosenka Artura Rojka. Pierwsza opublikowana z płyty "Składam się z ciągłych powtórzeń".
Premiera albumu wiosną 2014.

Powiem szczerze. Jeśli pozostałe piosenki utrzymają poziom "Beksy", to płyty jestem niesamowicie ciekawy.
Co w tym songu niesamowitego? Kurcze, no... zaskoczenie. Coś nowego, świeżego (być może wydaje mi się tak przez to, że jeszcze "mało chleba zjadłem").

"Beksa" jest przykładem, że bez Myslovitz Rojek ciągle jest wielki. Zresztą przyznam szczerze... Na rozbracie Artura z zespołem, narazie zdaje się więcej zyskiwać ten pierwszy.
Wprawdzie pełna ocena możliwa będzie dopiero po premierze "Składam się z ciągłych powtórzeń", ale już w tej chwili stwierdzam, że "Beksa" podoba mi się bardziej niż którakolwiek z piosenek z "1.577" Myslovitz.

Polecam zwłaszcza miłośnikom polskiej muzyki alternatywnej.

Nash ;)


sobota, 1 marca 2014

Grabaż włóż pidżame

Tylko ten jeden raz błagam Ciebie Grabaż chociaż raz jeszcze włóż pidżame - że tak sobie pozwolę zmienić słowa pewnej piosenki PP. Tak, by mogły wpisać się w kontekst tego postu :)

Krzysztof "Grabaż" Grabowski - postaram się napisać fakty o nim nie posługując się w tym momencie wikipedią :) - Koleś z Piły, ponad 50 wiosen na karku, fan kolejorza (TFU!), założyciel Pidżamy Porno, Strachów na lachy i paru jeszcze zespołów. W 2007 roku nagrodzony paszportem polityki. Chociaż jego wokal nie jest najlepszy to wszystko rekompensują teksty. Bezsprzecznie jeden z najlepszych tekściarzy w Polsce.  Na koncertach pidżamy zawsze występował w charakterystycznym szapoklaku - niestety wiem to tylko z przeróżnych filmików mniej i bardziej legalnych dostępnych na youtube.

<- Taki oto Krzysiu w barwach Pidżamy :)





No dobra. Ale co ja chce napisać ? Ahh no tak...

Wiem, że prawdopodobieństwo, iż grabażula przeczyta ten post jest porównywalne z tym, że cracovia wygra lige (hehe).

No ale w końcu po to są blogi, żeby swoje zdanie wyrażać. No to Krzysiu... kurczę.. piszę to w imieniu pokolenia, które nie za bardzo miało okazję  zobaczyć koncert pidżamy na żywca. Wiem, że argument ten możesz bardzo łatwo odeprzeć - w końcu graliście końcem 2011 i w lutym 2012 roku.
Wiem, że to bardzo niedawno temu, no ale napisze szczerze - za głupi byłem, żeby pidżamy słuchać, to i na koncert mi było nie po drodze.


A może by tak w ogóle reaktywować zespół? Może by tak jeszcze jedna płyta? Może coś bardziej ambitnego niż "szaj szubidu" (strachy - "żeby z tobą być"). Ja wiem(znaczy tylko podejrzewam) że muzykiem w polsce łatwo być nie jest i trzeba też czasem napisać coś pod RMF, Radio zet, czy srESKE, no ale kurcze... nie zapominaj o nas - wirtualnych chłopcach - tych którzy cie zhejtują w komentarzach ale w głębi duszy kochają cię (oczywiscie w ramach jakichśtam granic ;D ). A kochamy cię za "nikt tak pięknie nie mówił", "twoją generacje", wspomnianych wcześniej "wirtualnych chłopców", za prawie wszystkie płyty pidżamy.

Gdyby tak fantazji nie narzucać żadnych granic, można by pozwolić sobie na jeszcze jedno marzenie - Pidżama Porno na woodstocku :). Za każdym razem gdy słucham "wirtualnych chłopców" wyobrażam sobie jak pięknie by było usłyszeć to na przystanku... Ale tak zaraz na początku koncertu pidżamy :) na wstępie :)
Pogo by mnie zniszczyło.

No to co ty na to Krzysiu :D ? Czemu napisałem tego posta :D ? jak to śpiewasz śpiewałeś: "Każdy nowy dzień rodzi nowe paranoje". Więc dzisiejsza moja-paranoja ujrzała światło dzienne.

No i chyba....

                                                                   KONIEC :D 


P.S :D
 <- Cylinder


<- Szapoklak

środa, 26 lutego 2014

Woodstock memories - 2011

Doszły mnie słuchy, że poprzednim wpisem zrobiłem komuś straszną ochotę na przystanek woodstock.
Zero zdziwienia z mojej strony, mimo że opisałem jedynie sferę muzyczną a w zasadzie tylko cztery zespoły, które zagrają na tegorocznej, dwudziestej odsłonie festiwalu.

Sam do tej pory odwiedziłem Kostrzyńskie pola dwukrotnie - w latach 2011 oraz 2012. Każdy wyjazd był świetny, każdy był zupełnie inny.
Ten wpis poświęcę temu pierwszemu :).

No to jazda :D

2011
Zdjęcie zrobione 24 godziny przed rozpoczęciem.
Od lewej: Paweł, Piotrek, ja :)

Jak było? Odpowiedź "zajebiście" nie odda nawet połowy tego co czuje się w Kostrzynie.
Po pierwsze - 12 godzin podróży - kolejno pociągiem do Poznania, ze stolicy wielkopolski autobusem do miejscowości "Krzyż" a stamtąd pociągiem do Kostrzyna.
Podróż oczywiście jak przystało na "woodstockowych brudasów" sowicie zakrapiana piwem, nalewkami, wódką itd. co niezbyt dobrze zniosły dwie poznane w przedziale Irlandki :).

Według tradycji koncerty rozpoczęły się już dzień wcześniej w wiosce Kryszny, jednak jakoś tak... Chyba nic ciekawego tam nie grało w związku z czym moje muzyczne otwarcie nastąpiło wraz z otwarciem dużej sceny.
Pamiętam do dzisiaj rozpoczęcie tego wooda. Jurek Owsiak przemawiał gdzieś spod sceny stojąc wśród nas a po zakończonej przemowie nad głowami przeleciały nam samoloty F-16 tworząc straszliwy hałas i flagę polski na niebie

Pierwszy koncert - Plateau z projektem "Grechuta".
Piosenki Marka Grechuty w nowych aranżacjach, z udziałem wielu gości - Ania Wyszkoni, Titus, Martyna Jakubowicz. Najbardziej w pamięci utkwiło mi jednak wykonanie piosenki "nie-Grechutowskiej" - "Oprócz błękitnego nieba" razem z jej autorem - zmarłym w maju poprzedniego roku Markiem Jackowskim.

Co było po Plateau ? impreza :D koncert Raggafaya - świetnie się bawiłem. Zresztą kibicowałem temu zespołowi kiedy w jesień tego samego roku startowali w Must be the Music.
Później jeszcze Kumka Olik - bardzo fajnowski alternatywny zespół z polski. Może trochę pedalska muzyka, ale co w tym złego :D ? taką też lubię :)

Muzycznie pierwszy dzień pierwszego woodstocku dupy mi nie urwał :) Za to atmosfera...

Coś czego nie da się opisać. Kto był to wie, że łatwiej ślepemu opisać kolor zielony albo głuchemu narysować dźwięk gitary Jimmiego Page'a - NO NIE DA SIĘ. Jak ktoś chce poznać tą atmosferę to niech końcem lipca tego roku ruszy dupę, wsiądzie do woodstockowego pociągu i bawi się razem z nami :)


No to dzień DRUGI :)

Zaczęło się od Luxtorpedy. Wtedy zespół z jedną wydaną płytą i znacznie mniej popularny niż dzisiaj.
W pogo nie "tańczyłem" za to spokojnie sączyłem piwko siedząc na wprost sceny - z dala od obijających się o siebie setki brudasów.
Luxtorpeda - lux - złoty bączek, który dostali za ten występ - jak najbardziej zasłużony.

Piotr Bukartyk - "O jaka piękna jest ojczyzna nasza z lotu ptaka" - niestety słyszane tylko z okolic namiotu, na szczęście rok później sobie to odbiłem :)

Apteka - "pier*olona menda" i "ta co przyjechała w fiacie lubi klocka mieć na klacie" - to samo co w poprzednim przypadku, jednak rok później sobie tego koncertu nie odbiłem :(

Jahcoustix - jakieś tam reggae - niczym specjalnym się nie wyróżniało ale był chillout no i pierwszy raz byłem noszony na rękach woodstockowej publiczności - MEGA :)

 Następne koncerty odpuściłem. Aż do.....
Projektu Republika  - Środek nocy, pół miliona ludzi pod sceną  i piosenki Republiki... Jeden z najpiękniejszych koncertów na jakim byłem.
Republika, bez Grzegorza Ciechowskiego (świeć panie duszy jego). W rolę frontmanów wcielali się: Glaca (rozwalił system), Titus, Tomek Makowiecki i jeszcze pare wokalistów i wokalistek.

(- Na zdjęciu Glaca skaczący w publikę po wykonaniu "Białej flagi")

I tak skończył się dzień drugi przystanku woodstock 2011

3 DZIONEK :)


Nie będę ukrywał, że pod względem oprawy muzycznej, właśnie ten dzień festiwalu był przeze mnie najbardziej wyczekiwany, byłem go strasznie ciekawy :) Primo - Łąki łan, w dalszej kolejności Enej,Arka noego, Buldog no i ... Prodigy (a jak się miało później okazać Prorzygi).

Arkę Noego wraz z przyjacielem Piotrkiem (zwanym również kaktusem, Piortkiem, jedynym basistą który ma dziewczyne) spędziliśmy w kolejce po koszulki ECOallegro.
Buldog też mi jakoś tak minął... pewnie na piciu... (taki mamy klimat i te sprawy)
Nadszedł koncert Enej.  W tamtym czasie w dorobku mieli dwie płyty więc nie było szans na usłyszenie tak irytujących mnie piosenek jak "Tak smakuje życie", "Lily" czy "skrzydlate ręce". Enejowcy dali czadu :) trzeba to przyznać. Pogo na ich koncercie mnie zniszczyło. Totalnie. Byłem mega padnięty. Ale do końca woodstocku było jeszcze parę godzin....


No więc czekałem na Prodigy i Łąki Łan. W międzyczasie jakimś cudem liczba ludzi na festiwalu wzrostła dwukrotnie a może i trzykrotnie... Było niefajnie.. Prorzygi postanowili że jeśli organizatorzy nie postawią barierek przed sceną to oni grać nie mają zamiaru. No to barierki postawili... Ale robiło się coraz mniej fajnie. Prodigy odpuściłem i....Czekałem... czekałem.... czekałem....
I zasnąłem :(
I obudziłem się następnego dnia i żałowałem... i żałuję do teraz, że nie wytrzymałem do Łąki łan.
ale... "widać tak być z nami miało".
No cóż... Kiedyś tam szarpnę się na koncert tych oszołomów :D


No i skończył się mój pierwszy woodstock :) dzień po woodstocku jest z pewnością jednym z najsmutniejszych w roku (że tak zarymuję).
Został powrót do domu.
Jeśli woodstock ma jakieś minusy to z pewnością jest to powrót z niego - zwłaszcza jeśli ktoś skazany jest na tzw. "pociagi woodstockowe". Nie nazwałbym tego nawet mianem "bydłowozu" - to coś znacznie gorszego - 12 godzin męki, ale w końcu - coś za coś :)

No to tyle o moim pierwszym woodstocku :)
W następnym wpisie woodstock 2012 a w kolejnych? może jakieś recenzje płyt? może moje zdanie na temat ogłoszonych nowych zespołów ? Pożyjemy, zobaczymy :).

Ciao :)

środa, 5 lutego 2014

Przystanek woodstock - 20 edycja - pierwszy komentarz

Mimo że do festiwalu zostało jeszcze pięć miesięcy a organizatorzy nie ogłosili nawet połowy zespołów, już teraz śmiało można planować podróż do Kostrzyna nad Odrą na przełomie lipca i sierpnia. Bezchmurne niebo, temperatury powyżej 30 stopni Celsjusza, świetna atmosfera, ale co ważne a dla mnie najważniejsze....

POLSKA MUZYKA

Dwa razy dane mi było do tej pory uczestniczyć w  "najpiękniejszym festiwalu świata" (2011,2012).
Zagraniczne zespoły ? - Sabaton, The Prodigy, Dog Eat Dog, Helloween, Machine head i wiele innych - brak zastrzeżeń.
Zespoły polskie ? - happysad, Buldog, Luxtorpeda... -  moim skromnym, (mega) subiektywnym zdaniem - fajne aczkolwiek dupy nie urywa.

W tym roku jednak - jakby chcąc uczcić jubileuszową, dwudziestą odsłonę "wooda" - pieniążki inwestowane są w polskie (większego i mniejszego kalibru :D ) legendy.
Stan na  25 lutego 2014 roku - T.Love, Budka Suflera, Lao Che, Coma.

to po kolei ;)

T.Love

Kto z czytających ten tekst nie zna przynajmniej jednej piosenki tego warszawsko-częstochowskiego bandu ten powinien ze wstydu zapaść się głęboko pod ziemię i pozostać w tym stanie przynajmniej do momentu przesłuchania piosenki wyżej :).

Kapitalna płyta "Old is Gold" wydana w październiku 2012 roku pokazała, że istniejąc ponad 30 lat na scenie, można tworzyć hity :) "Lucy Phere", "2005", "frontline" - Polecam.
Doszły mnie słuchy, że Muniek i ekipa planują na przystanku zagrać swoje największe przeboje.
Nie może więc zabraknąć piosenek takich jak "Bóg", "Stokrotka", "I love you", "Warszawa, a to oznacza, że nie może zabraknąć również mnie :).

BUDKA SUFLERA

Zespół "stary jak świat" - można by powiedzieć. Z końcem tego roku planują odejść na emeryturę. Szkoda.
Raczej trudno mi wyobrazić sobie pogo na koncercie "dziadków" z Lublina, jednak z pewnością zawitam pod scenę. Jak bowiem nie być ciekawym głosu Krzysztofa Cugowskiego. Jeżeli "Jest taki samotny dom" zaśpiewa tak cudownie jak w oryginale, znaczyć to będzie, że w grudniu ze sceny zejdą niepokonani - a odwołując się do piosenki Perfectu - trzeba wiedzieć kiedy to zrobić.

LAO CHE

Przyznam szczerze - jeszcze przed ogłoszeniem jakiegokolwiek zespołu, pewny byłem, że chłopaki z Płocka również zagoszczą na przystanku. Powód? Bardzo prosty. 1 Sierpnia obchodzić będziemy 70 rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, dodatkowo co roku minutą ciszy na przystanku oddawany jest hołd poległym.
W tym roku hołd oddadzą również muzycy Lao Che, bo nie wyobrażam sobie żeby nie zagrali żadnej piosenki z "Powstania Warszawskiego" - płyty, dzięki której wypłynęli. "Stare miasto", "Godzina W", "Kanały" - nie może zabraknąć piosenek poważnych. Mam jednak nadzieję, że będzie mi dane usłyszeć parę luźniejszych kawałków - może "Klucznik", "Czarne Kowboje" ? Jeśli tak to nie może zabraknąć "Hydropiekłowstąpienia" - największego przeboju Lao Che.

COMA


Krokodyle łzy? hmm... No chyba tak... Niby łzy ale jednak przepełnione nadzieją. Nadzieją, że nie usnę, nadzieją, że może będą ostatnią kapelą któregoś tam dnia festiwalu... Albo że po nich nie będzie już nic ciekawego? Kurcze... A może jednak zagrają fajnie?
Na tą chwilę pana Roguckiego i kolegów planuję słuchać z okolic namiotu przy zmrożonej wódce piwie, rozmawiając z nowo poznanymi osobami (wersja oficjalna).
Mam jednak NADZIEJĘ (w przypadku tego zespołu słowo klucz), że będzie... fajnie.

NO DOBRA!
Do tej czwórki dołączą jeszcze przynajmniej 2 polskie zespoły - zwycięzcy złotych bączków.
Kogo bym widział? Big Cyc z dużej sceny a z małej Artur Andrus :D
No i mam nadzieję że jeszcze pare petard zostanie odpalonych :).

Nash :)