środa, 26 lutego 2014

Woodstock memories - 2011

Doszły mnie słuchy, że poprzednim wpisem zrobiłem komuś straszną ochotę na przystanek woodstock.
Zero zdziwienia z mojej strony, mimo że opisałem jedynie sferę muzyczną a w zasadzie tylko cztery zespoły, które zagrają na tegorocznej, dwudziestej odsłonie festiwalu.

Sam do tej pory odwiedziłem Kostrzyńskie pola dwukrotnie - w latach 2011 oraz 2012. Każdy wyjazd był świetny, każdy był zupełnie inny.
Ten wpis poświęcę temu pierwszemu :).

No to jazda :D

2011
Zdjęcie zrobione 24 godziny przed rozpoczęciem.
Od lewej: Paweł, Piotrek, ja :)

Jak było? Odpowiedź "zajebiście" nie odda nawet połowy tego co czuje się w Kostrzynie.
Po pierwsze - 12 godzin podróży - kolejno pociągiem do Poznania, ze stolicy wielkopolski autobusem do miejscowości "Krzyż" a stamtąd pociągiem do Kostrzyna.
Podróż oczywiście jak przystało na "woodstockowych brudasów" sowicie zakrapiana piwem, nalewkami, wódką itd. co niezbyt dobrze zniosły dwie poznane w przedziale Irlandki :).

Według tradycji koncerty rozpoczęły się już dzień wcześniej w wiosce Kryszny, jednak jakoś tak... Chyba nic ciekawego tam nie grało w związku z czym moje muzyczne otwarcie nastąpiło wraz z otwarciem dużej sceny.
Pamiętam do dzisiaj rozpoczęcie tego wooda. Jurek Owsiak przemawiał gdzieś spod sceny stojąc wśród nas a po zakończonej przemowie nad głowami przeleciały nam samoloty F-16 tworząc straszliwy hałas i flagę polski na niebie

Pierwszy koncert - Plateau z projektem "Grechuta".
Piosenki Marka Grechuty w nowych aranżacjach, z udziałem wielu gości - Ania Wyszkoni, Titus, Martyna Jakubowicz. Najbardziej w pamięci utkwiło mi jednak wykonanie piosenki "nie-Grechutowskiej" - "Oprócz błękitnego nieba" razem z jej autorem - zmarłym w maju poprzedniego roku Markiem Jackowskim.

Co było po Plateau ? impreza :D koncert Raggafaya - świetnie się bawiłem. Zresztą kibicowałem temu zespołowi kiedy w jesień tego samego roku startowali w Must be the Music.
Później jeszcze Kumka Olik - bardzo fajnowski alternatywny zespół z polski. Może trochę pedalska muzyka, ale co w tym złego :D ? taką też lubię :)

Muzycznie pierwszy dzień pierwszego woodstocku dupy mi nie urwał :) Za to atmosfera...

Coś czego nie da się opisać. Kto był to wie, że łatwiej ślepemu opisać kolor zielony albo głuchemu narysować dźwięk gitary Jimmiego Page'a - NO NIE DA SIĘ. Jak ktoś chce poznać tą atmosferę to niech końcem lipca tego roku ruszy dupę, wsiądzie do woodstockowego pociągu i bawi się razem z nami :)


No to dzień DRUGI :)

Zaczęło się od Luxtorpedy. Wtedy zespół z jedną wydaną płytą i znacznie mniej popularny niż dzisiaj.
W pogo nie "tańczyłem" za to spokojnie sączyłem piwko siedząc na wprost sceny - z dala od obijających się o siebie setki brudasów.
Luxtorpeda - lux - złoty bączek, który dostali za ten występ - jak najbardziej zasłużony.

Piotr Bukartyk - "O jaka piękna jest ojczyzna nasza z lotu ptaka" - niestety słyszane tylko z okolic namiotu, na szczęście rok później sobie to odbiłem :)

Apteka - "pier*olona menda" i "ta co przyjechała w fiacie lubi klocka mieć na klacie" - to samo co w poprzednim przypadku, jednak rok później sobie tego koncertu nie odbiłem :(

Jahcoustix - jakieś tam reggae - niczym specjalnym się nie wyróżniało ale był chillout no i pierwszy raz byłem noszony na rękach woodstockowej publiczności - MEGA :)

 Następne koncerty odpuściłem. Aż do.....
Projektu Republika  - Środek nocy, pół miliona ludzi pod sceną  i piosenki Republiki... Jeden z najpiękniejszych koncertów na jakim byłem.
Republika, bez Grzegorza Ciechowskiego (świeć panie duszy jego). W rolę frontmanów wcielali się: Glaca (rozwalił system), Titus, Tomek Makowiecki i jeszcze pare wokalistów i wokalistek.

(- Na zdjęciu Glaca skaczący w publikę po wykonaniu "Białej flagi")

I tak skończył się dzień drugi przystanku woodstock 2011

3 DZIONEK :)


Nie będę ukrywał, że pod względem oprawy muzycznej, właśnie ten dzień festiwalu był przeze mnie najbardziej wyczekiwany, byłem go strasznie ciekawy :) Primo - Łąki łan, w dalszej kolejności Enej,Arka noego, Buldog no i ... Prodigy (a jak się miało później okazać Prorzygi).

Arkę Noego wraz z przyjacielem Piotrkiem (zwanym również kaktusem, Piortkiem, jedynym basistą który ma dziewczyne) spędziliśmy w kolejce po koszulki ECOallegro.
Buldog też mi jakoś tak minął... pewnie na piciu... (taki mamy klimat i te sprawy)
Nadszedł koncert Enej.  W tamtym czasie w dorobku mieli dwie płyty więc nie było szans na usłyszenie tak irytujących mnie piosenek jak "Tak smakuje życie", "Lily" czy "skrzydlate ręce". Enejowcy dali czadu :) trzeba to przyznać. Pogo na ich koncercie mnie zniszczyło. Totalnie. Byłem mega padnięty. Ale do końca woodstocku było jeszcze parę godzin....


No więc czekałem na Prodigy i Łąki Łan. W międzyczasie jakimś cudem liczba ludzi na festiwalu wzrostła dwukrotnie a może i trzykrotnie... Było niefajnie.. Prorzygi postanowili że jeśli organizatorzy nie postawią barierek przed sceną to oni grać nie mają zamiaru. No to barierki postawili... Ale robiło się coraz mniej fajnie. Prodigy odpuściłem i....Czekałem... czekałem.... czekałem....
I zasnąłem :(
I obudziłem się następnego dnia i żałowałem... i żałuję do teraz, że nie wytrzymałem do Łąki łan.
ale... "widać tak być z nami miało".
No cóż... Kiedyś tam szarpnę się na koncert tych oszołomów :D


No i skończył się mój pierwszy woodstock :) dzień po woodstocku jest z pewnością jednym z najsmutniejszych w roku (że tak zarymuję).
Został powrót do domu.
Jeśli woodstock ma jakieś minusy to z pewnością jest to powrót z niego - zwłaszcza jeśli ktoś skazany jest na tzw. "pociagi woodstockowe". Nie nazwałbym tego nawet mianem "bydłowozu" - to coś znacznie gorszego - 12 godzin męki, ale w końcu - coś za coś :)

No to tyle o moim pierwszym woodstocku :)
W następnym wpisie woodstock 2012 a w kolejnych? może jakieś recenzje płyt? może moje zdanie na temat ogłoszonych nowych zespołów ? Pożyjemy, zobaczymy :).

Ciao :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz